U mnie Pani najpierw oznajmia że numer wyszedł i powinienem zadzwonić do dyrekcji by przysłali mi nowy, następnym razem jest zmienniczka i nie może się dodzwonić do właścicielki kiosku dlatego nie może mi wydać numeru bo Pani nie odbiera telefonu i przy trzeciej wizycie w miesiącu już mogę odebrać gazetę. Każdy miesiąc wizyt w tym kiosku przenosi mnie w czasy realnego socjalizmu w latach siedemdziesiątych

Czyli Pani jest ważna a petent ma chodzić i się prosić. Ciekaw jestem czy trafi mi się miesiąc gdy przyjdę do kiosku i po prostu odbiorę miesięcznik?